Jeszcze w tym roku nadmiernie zadłużone osoby odsyłane z kwitkiem przez banki i SKOK-i mogą nie dostać pożyczki w firmie spoza oficjalnego sektora. Właśnie pierwsza z nich, Wonga, zaczęła współpracę z BIK-iem.
[more]
Wonga.pl to polski oddział brytyjskiej firmy pożyczkowej operującej w czterech krajach na trzech kontynentach (Europa, Ameryka Płn., Afryka). Podmiot wszedł na nasz rynek w listopadzie. Jego właściciel funkcjonuje od 2007 r. i od tego czasu udzielił 1 mln pożyczek 6 mln klientów z Wielkiej Brytanii, RPA i Kanady. Wonga określa siebie „największym na świecie pożyczkodawcą online” (komunikacja i cały proces wypłaty odbywa się przez internet i telefon komórkowy). W 2011 r. wypracowała zysk 46 mln funtów, czyli 250 proc. więcej niż rok wcześniej.
Wkrótce następni
Firma właśnie podpisała z Biurem Informacji Kredytowej umowę o współpracy. Będzie korzystać z jego bazy zawierającej informacje o historii kredytowej 21 mln Polaków pod warunkiem, że sama będzie przekazywać dane o zobowiązaniach swoich konsumentów, a ci ostatni się na to zgodzą (to dwie najważniejsze klauzule stawiane przez BIK S.A.). Wymiana informacji ma ruszyć jeszcze w I kw. Do tego czasu podmiot będzie przechodzić okres przejściowy, w trakcie którego będzie testowana szybkość połączenia z bazą oraz próby przekazywania pierwszych informacji. Wonga korzysta z danych rejestrów kredytowych również na Wyspach.
Za dostęp do BIK-u Wonga będzie płacić. Ile? – To tajemnica handlowa. Rodzaj opłaty ponoszonej przez podmiot korzystający z systemu reguluje umowa indywidualna, natomiast cennik jest jeden dla wszystkich i ma charakter degresywny – tłumaczy Aleksandra Sikora z BIK. Oznacza to, że im więcej zapytań będzie generować Wonga, tym mniej zapłaci za pojedynczy raport. – Wstępnie opłata wynosi kilka złotych.
Wkrótce w ślady brytyjskiej firmy mogą pójść kolejne instytucje pozabankowe. – Trwają negocjacje z kilkoma podmiotami – mówi Sikora. – Mamy nadzieję, że z największymi graczami rynku nieregulowanego zawrzemy porozumienie jeszcze w tym roku.
Kto na tym zyska?
Dzięki temu zwiększy się bezpieczeństwo całego sektora finansowego. Na dostępie firm pożyczkowych do bazy BIK skorzystają bowiem podmioty podlegające ścisłym regulacjom, czyli banki i SKOK-i. Uzyskają one pełny obraz sytuacji klientów. – Pozwoli to zmniejszyć pewną lukę informacyjną w obrębie systemu, która jest konsekwencją rosnącej liczby kredytów udzielanych poza oficjalnym rynkiem – wyjaśnia Krzysztof Markowski, prezes BIK.
Zyskają też osoby pożyczające pieniądze w strefie shadow banking. W jaki sposób? Będą mogły budować swoją pozytywną historię kredytową. To pozwoli im zwiększyć wiarygodność w oczach podmiotów z segmentu regulowanego, w których koszty kredytów są niższe (w firmach pożyczkowych RRSO na poziomie kilkuset procent to standard, a nierzadko zdarzają się pożyczki z kilkutysięczną stopą).
Rynek pozabankowy rośnie
Ocenia się, że z usług instytucji niepodlegających nadzorowi korzysta kilka milionów Polaków, którzy zadłużyli się w ten sposób na 2-3 mld zł (szacunki Open Finance i Deloitte). Obroty firm pożyczkowych rosną, ponieważ coraz więcej ludzi z racji trudnej sytuacji gospodarczej i własnej nieodpowiedzialności popada w tarapaty finansowe. Banki ani SKOK-i, które wymagają zabezpieczeń, nie chcą im udzielić kredytów, dlatego osoby te zgłaszają się do podmiotów rynku nieregulowanego. Takim zachowaniem konsumenci tylko pogarszają swoje położenie, pogłębiając zadłużenie, z którym w końcu przestają sobie radzić.
Drugą przyczyną wzrostu obrotów sektora pozabankowego jest fakt, że banki niechętnie udzielają pożyczek średniej i niskiej wartości. To im się nie opłaca.
Z danych BIK wynika, że w I półroczu 2012 r. liczba kredytów spadła o 17 proc. w porównaniu z takim samym okresem 2011 r. Poziom sprzedaży kredytów ratalnych zmniejszył się o 1/3 w odniesieniu do pierwszych sześciu miesięcy 2008 r. Redukcje tylko po części wynikają z przyczyn ekonomicznych. Zdaniem analityków BIK-u, co miesiąc w sektorze pozabankowym udzielanych jest 80 tys. kredytów.
Dodaj komentarz