Rosnące pensje oraz kolejne świadczenia wypłacane przez rząd sprawiają, że firmy pożyczkowe udzielają mniej pożyczek. Ale biznes chwilówkowy kurczy się też z innych powodów. Rośnie za to sprzedaż kart kredytowych z niskimi limitami.
Choć program „Rodzina 500 plus” funkcjonuje od kwietnia 2016 r., dopiero niedawno uwidocznił się jego wpływ na sektor pozabankowy. Trend, który zaobserwowaliśmy w kwietniu br., utrwalił się.
„Rodzina 500 plus” uderza w firmy pożyczkowe
Jak wynika z danych BIK, w pierwszych pięciu miesiącach 2019 r. firmy pożyczkowe udzieliły mniej chwilówek i na mniejsze kwoty niż w tym samym okresie poprzedniego roku. To pierwsza taka sytuacja od marca 2017 r., gdy BIK zaczął analizować rynek pożyczkowy.
Od stycznia do maja br. podmioty pozabankowe zawarły 1,11 mln umów na łączną kwotę 2,846 mld zł. W obu przypadkach oznacza to spadek o nieco ponad 3 proc. w porównaniu do tego samego okresu 2018 r.
W poszczególnych miesiącach korekta jest jeszcze bardziej widoczna. W liczbie wypłaconych pożyczek waha się od 1 do prawie 9 proc., a w łącznej kwocie udzielonego finansowania – od 4 do 12 proc. Ostatni wzrost sprzedaży (ale tylko w ujęciu wartościowym) instytucje pozabankowe zanotowały w marcu.
Od tamtej pory zmniejsza się również średnia kwota chwilówki. Wtedy średnia wartość udzielonej pożyczki pozabankowej wyniosła 2681 zł (+ 7 proc. r/r). W maju było to już 2480 zł (-4 proc. r/r).
Dynamika wartości przyznanych pożyczek maleje już od maja 2018 r. Jednak do wiosny tego roku pozostawała dodatnia, a w całym ub.r. wyniosła +41 proc.
Chwilówki tracą na popularności nie tylko przez transfery socjalne
Jakie są przyczyny tego zjawiska? – Moim zdaniem nie jest to wynikiem jednego czynnika. Może być za to odpowiedzialny wzrost awersji do ryzyka ze strony podmiotów finansujących firmy pożyczkowe, ale też niepewność co do dalszych losów ustawy antylichwiarskiej oraz wzrost kosztów komorniczych – wyjaśnia główny analityk BIK, prof. Waldemar Rogowski.
Wciąż rośnie tylko segment pożyczek niskokwotowych (do 1 tys. zł; + 5 proc. w okresie styczeń-maj) i wysokokowotowych (powyżej 5 tys. zł; +0,7 proc.). Największe spadki (-12 proc.) dotyczą przedziału kwotowego 1,5-2 tys. zł.
Uwaga! Z BIK-iem nie współpracują wszystkie firmy pożyczkowe. Robi tak ok. 80 z nich, które kontrolują ponad połowę rynku.
Banki lepią bronią się przed 500 plus
W omawianym okresie mniejszą sprzedaż zanotowały również banki. Z tym że dotyczy to tylko kredytów niskokwotowych. W pierwszych pięciu miesiącach br., w stosunku do tego samego okresu 2018 r., banki udzieliły o 6 proc. mniej kredytów gotówkowych w przedziale do 2 tys. zł i o 3 proc. mniej w przedziale 2-4 tys. zł.
– Wzrost wynagrodzeń gospodarstw domowych oraz transfery socjalne mogą wypełniać deficyt w budżecie domowym, a tym samym zmniejszać zainteresowanie niskokwotowymi kredytami i pożyczkami – twierdzi Rogowski.
Jednocześnie BIK informuje, że w tym czasie (styczeń-maj) mocno zwiększyła się sprzedaż kart kredytowych. Wzrosty widać we wszystkich przedziałach kwotowych – w sumie o 1/4. Lecz największą dynamikę zanotowały instrumenty z limitem 1-2 tys. zł. W ich przypadku zawarto o 51 proc. więcej umów niż przed rokiem.
– Może część potencjalnych klientów instytucji pożyczkowych przerzuciła się na karty kredytowe i w ten sposób finansuje wydatki bieżące – analizuje Rogowski.
Jego zdaniem stało się tak wskutek wzrostu dochodów wynikającego zarówno z większych wynagrodzeń, jak i wpływów z programu „Rodzina 500 plus”. – W przeszłości niższe dochody uniemożliwiały takim osobom korzystanie z tego produktu kredytowego – zauważa.
Maciej Kusznierewicz
Dodaj komentarz