Splot różnych czynników sprawi, że niebawem koniunktura w bankowości się zmieni. Instytucje finansowe, które z definicji mają zarabiać pieniądze dla swoich właścicieli, będą się musiały do niej dostosować. Sprawdzamy, co to oznacza dla ich klientów.
Materiał Partnera
W przyszłym roku wzrosną obciążenia ponoszone przez banki. Wynika to z wielu czynników. Do najważniejszych należą: zmiana opcji politycznej (nowy podatek), kiepska kondycja spółdzielczych kas oszczędnościowo-kredytowych (wzrost składki na BFG) oraz panujące warunki makroekonomiczne (głównie deflacja, która przekłada się na niskie stopy procentowe).
Spowoduje to spadek zysków banków. Jako że te ostatnie nie są instytucjami charytatywnymi, zapewne zechcą to sobie odbić na klientach.
Czego konkretnie należy się spodziewać?
Droższe kredyty mieszkaniowe
Na pewno wzrosną marże kredytów hipotecznych zaciąganych na zakup mieszkania czy budowę domu. Pośrednio jest to spowodowane zapowiedzą wprowadzenia podatku od aktywów, jaki od przyszłego roku będą płacić banki. Projekt przewiduje, że będzie to 0,39 proc. w skali roku (od sumy przekraczającej 4 mld zł).
Wbrew pozorom przekłada się to na bardo duże kwoty, które uszczuplą zyski podlegających nadzorowi KNF instytucji finansowych. Część z nich już zapowiedziała podwyżkę marż, by skompensować sobie większe koszty na rzecz fiskusa.
Dla klientów przymierzających się do zakupu nieruchomości za pożyczony kapitał oznacza to wzrost oprocentowania nominalnego kredytów hipotecznych. Na to ostatnie składają się bowiem dwa czynniki. Jednym z nich jest właśnie marża banku, a drugim – stawka WIBOR, czyli cena, po której banki pożyczają sobie pieniądze.
Spadki stóp procentowych
Jeszcze kilka miesięcy temu, gdy na koniec tego roku wieszczono koniec deflacji, analitycy zastanawiali się, kiedy Rada Polityki Pieniężnej podniesie stopy procentowe. Większość obstawiała czwarty kwartał lub końcówkę 2016 r. Jednak po 18 miesiącach deflacja nie ustępuje.
Obecnie gracze rynkowi inaczej przewidują rozwój wydarzeń. Oczekują cięcia stóp procentowych (z 1,5 do przynajmniej 1,25 proc. w przypadku stopy referencyjnej) oraz stawki WIBOR 3M (do 1,43 proc.). Dla nabywców mieszkań to dobra informacja (patrz wyżej), dla osób oszczędzających na lokatach – fatalna. Stawki depozytów zależą bowiem w dużej mierze od ceny pieniądza.
Większy wkład własny
Od 1 stycznia podniesione zostaną wymagania dotyczące wkładu własnego przy kredytach mieszkaniowych. W 2015 r. pożyczający musiał wyłożyć z własnej kieszeni 10 proc. wartości nieruchomości (w praktyce było to trochę więcej, gdyż koszty transakcyjne pochłaniały kolejne 5 proc. ceny transakcyjnej).
Z rekomendacji KNF wynika, już za kilkanaście dni kredytobiorcy pożyczający na zakup domu czy mieszkania będą musieli przedstawić 15 proc. wkładu własnego. W 2017 roku urośnie on do 20 proc. (choć niektóre banki zapowiedziały, że zadowolą się 10 proc., jeśli pozostałą część klient zgodzi się objąć ubezpieczeniem niskiego wkładu własnego – suma summarum ponoszone przez kupujących koszty wzrosną).
Trudniej o kredyt hipoteczny
Kłopoty mają też SKOK-i. Zdecydowana większość z 49 istniejących kas pożyczkowych ma niewystarczający poziom kapitałów własnych, za to dużo tzw. kredytów zagrożonych (opóźnionych w spłacie w ogóle niespłacanych). W dodatku niedawno zbankrutował największy bank spółdzielczy (SK Bank z Wołomina).
Spowodowało to wzrost prawdopodobieństwa niestabilności całego systemu finansowego. By chronić oszczędności klientów, nadzór zdecydował o podniesieniu płaconej przez banki składki na BFG, który gwarantuje ochronę depozytów do 100 tys. euro.
Kolejnym obciążeniem, jakie banki będą musiały ponieść w 2016 r., jest opłata na fundusz restrukturyzacji kredytów hipotecznych. Oprócz tego wzrosną stawiane im wymagania kapitałowe.
Wszystko to może ograniczyć i tak niską skłonność banków do udzielania kredytów. Najbardziej ucierpią klienci, którzy w ocenie kredytodawców są najbardziej ryzykowni, tj. przedsiębiorcy.
Jeżeli więc ktoś chce znaleźć najtańszy kredyt hipoteczny, powinien niezwłocznie zabrać się do poszukiwań. Później, o ile go dostanie, zapłaci za niego nieco więcej niż obecnie.
Dodaj komentarz