Malejące oprocentowane sprawiło, że w ciągu półtora roku wycofaliśmy z depozytów terminowych ponad 20 mld zł. Kupiliśmy za nie mieszkania na wynajem, obligacje skarbowe i zainwestowaliśmy w fundusze, ustanawiając rekordy. Część trzymamy na nieoprocentowanych ROR-ach.
Lokaty to dobry sposób na pomnażanie oszczędności. Ich głównym zadaniem jest ochrona pieniądza przed inflacją, która podobnie jak podatek Belki uszczupla ich wartość. Tak się jednak składa, że od dłuższego czasu lokaty przegrywają tę walkę.
Jak malało oprocentowanie lokat
W ślad za malejącymi od 2012 r. stopami procentowymi banki zaczęły obniżać oprocentowanie depozytów. Zjawisko nasiliło się wiosną 2015 r., gdy RPP ustanowiła stopę referencyjną na najniższym poziomie w historii, który utrzymuje się do dziś.
W ub.r. Polacy zarobili na odsetkach 7,3 mld zł. Cztery lata wcześniej (2012 r.), mimo że trzymali w bankach mniej pieniędzy niż przed rokiem, ich zyski z tego tytułu były o ponad 10 mld zł wyższe. Jak to możliwe?
W połowie 2012 r. przeciętna lokata dla klientów indywidualnych dostępna była ze stawką ok. 4,9 proc. Po roku kupon wynosił już tylko 2,5 proc. Poniżej progu 2 proc. średnie oprocentowanie lokat spadło wiosną 2015 r. Dno osiągnęło w połowie 2017 r., gdy na statystycznej lokacie można było zarobić 1,38 proc. brutto. Po odjęciu podatku od zysków kapitałowych deponent otrzymywał odsetki niemal dwukrotnie mniejsze, niż wynosił wzrost cen. Obecnie jest tylko minimalnie lepiej (1,49 proc.).
O ile od połowy 2014 r. do niemal końca 2016 r. sytuację ratowała deflacja, tak od 12 miesięcy inflacja oscyluje wokół 2 proc. W listopadzie urosła do 2,5 proc., czyli najwięcej od pięciu lat.
Co prawda zdaniem ekonomistów w najbliższych miesiącach ma ona wrócić w okolice 2 proc., ale z prognoz NBP wynika, że w średnim terminie średnioroczny indeks wzrostu cen będzie rosnąć – z 1,9 proc. w tym roku przez 2,3 proc. w 2018 r. do 2,7 proc. w 2019 r. Tymczasem członkowie RPP deklarują, że do końca przyszłego roku nie podniosą ceny pieniądza. Na powszechne podwyżki stawek na lokatach nie można więc liczyć.
Polacy wybierają inne sposoby pomnażania oszczędności
Topniejące oprocentowanie sprawiło, że Polacy zaczęli wycofywać pieniądze z lokat. Nie odnawiają tych zapadających ani nie zakładają tak chętnie nowych.
Jak wynika z danych NBP, od lutego 2016 r., gdy saldo lokat osiągnęło szczytowy poziom, do września 2017 r. wartość środków trzymanych na depozytach terminowych zmniejszyła się o 22 mld zł (choć ogółem aktywa klientów w bankach zwiększyły się, o czym niżej). Gdzie trafiły te pieniądze? Co zrobiliśmy z tą górą oszczędności? Analiza danych wskazuje na cztery kierunki.
Mieszkania na wynajem
Od ubiegłorocznej jesieni deweloperzy w siedmiu największych miastach Polski sprzedają kwartalnie grubo ponad 10 tys. mieszkań. Ale liczba transakcji na rynku pierwotnym zaczęła rosnąć już pod koniec 2014 r.
Kwartalnie na zakup lokali na rynku pierwotnym Polacy przeznaczają ok. 4 mld zł. Przytaczane przez Open Finance dane NBP wskazują, że zdecydowana większość (2/3) transakcji odbywa się za gotówkę. Dla porównania w całym 2012 r. na nowe mieszkania wydaliśmy 6 mld zł, czyli 2,5-raza mniej niż obecnie. Zatem popyt na nowe nieruchomości nie jest napędzany wygaszanym już programem Mieszkanie dla Młodych (on przewiduje dopłaty dla klientów kupujących na kredyt), tylko przez inwestorów.
Tych ostatnich kuszą zyski z wynajmu mieszkań. Udostępniając najemcom mieszkanie w mieście wojewódzkim, można średnio zarobić 5,19 proc. netto. To przeszło czterokrotnie więcej, niż przynosi przeciętna lokata. Z raportu Home Broker wynika, że rentowność wynajmu mieszkań, już po potrąceniu podatku i czynszu dla administracji, waha się od 3,76 proc. w Kielcach do 6,53 proc. w Gdańsku.
Obligacje skarbowe
Z jednym wyjątkiem (2014 r.) ich sprzedaż rośnie rokrocznie od pięciu lat. Wedle stanu na koniec października w tym roku Polacy kupili już detaliczne obligacje skarbowe za 5,4 mld zł. To najlepszy wynik od dziewięciu lat.
Bartosz Turek z Open Finance przewiduje, że w tym roku kupimy dłużne papiery skarbowe za 6,5 mld zł. Byłby to najlepszy wynik od 10 lat, trzeci w tym wieku (w 2001 i 2004 sprzedaż wyniosła odpowiednio 7,6 oraz 6,8 mld zł) oraz piąty od momentu powstania rynku instrumentów detalicznych w 1992 r.
Fundusze inwestycyjne
Aktywa TFI są dziś największe w historii. Na koniec września opiewały na 379 mld zł (dane KNF).
Wartość jednostek uczestnictwa rośnie systematycznie od 2011 r. o kilkadziesiąt miliardów złotych rocznie. W tym roku (stan na koniec września) aktywa funduszy inwestycyjnych zwiększyły się o 25 mld zł w stosunku do grudnia 2016 r. W minionych latach ta dynamika była jeszcze większa. Przykładowo w 2015 r. wyniosła +62 mld zł w ujęciu rocznym, a dwa lata wcześniej było to +65 mld zł.
Po części to zasługa giełdowej hossy. Jednak swój udział w tym wzroście mają też klienci, którzy wpłacają nowe środki. W największym stopniu robią to zamożne osoby. Z informacji specjalistycznej firmy Analizy Online wynika, że w segmencie aktywów niepublicznych zgromadzona jest przeszło co trzecia złotówka zarządzana przez TFI. Lecz w grupie funduszy detalicznych królują te bezpieczne, czyli dłużne oraz gotówkowe i pieniężne.
Konta osobiste
Od kwietnia 2016 r. wartość depozytów bieżących (ROR-y i konta oszczędnościowe) przewyższa wartość depozytach terminowych. Jeszcze kilka lat temu sytuacja była odwrotna. Różnica na korzyść lokat, które były znacznie bardziej zyskowne, wynosiła 50-70 mld zł. W 2014 r. było to już 20-30 mld zł. Wiosną 2015 r., gdy RPP zredukowała stopy procentowe, różnica oscylowała wokół 10-15 mld zł.
Obecnie saldo depozytów bieżących o 90 mld zł przewyższa saldo lokat. Na tych pierwszych trzymamy 56 proc. swoich oszczędności w bankach (385,2 vs 296,6 mld zł). 20 lat temu proporcje były odwrotne, a lokaty stanowiły 3/4 depozytów gospodarstw domowych.
Pamiętajmy jednak, że trzymając wolne środki na ROR-ach, tracimy jeszcze mocniej, bo konta osobiste reguły nie podlegają kapitalizacji. Gdybyśmy wpłacili 56 mld zł, jakie trafiły w ub.r. na rachunki bieżące, na przeciętną lokatę roczną, zarobiliśmy dodatkowo 735 mln zł. To są nasze utracone korzyści. Poza tym łato dostępne pieniądze łatwiej jest wydawać…
Maciej Kusznierewicz
Dodaj komentarz