W czerwcu po raz pierwszy w historii polski rząd zaoferuje obligacje premiowe, które poza gwarantowanymi odsetkami 1,5 proc. dają szansę na wygraną od 10 do nawet 10.000 zł.
W piątek (1 czerwca) w sprzedaży pojawi się nowa odmiana detalicznych obligacji skarbowych, którą – w przeciwieństwie do obligacji rodzinnych skierowanych do beneficjentów „Rodziny 500 plus” – będzie mógł zakupić każdy chętny. Na razie będzie to jednorazowa emisja. Jeśli jednak pilotaż wypadnie dobrze, a są ku temu podstawy, minister finansów może na stałe wprowadzić do oferty obligacje loteryjne.
Parametry polskich obligacji premiowych
Proponowane przez rząd obligacje premiowe różnią się od zwykłych papierów dłużnych tym, że prócz gwarantowanych odsetek dają szanse zdobycia nagrody pieniężnej. O zdobyciu premii decyduje losowanie przeprowadzane przez profesjonalny program komputerowy. Jak w typowej loterii prawdopodobieństwo zdobycia bonusu jest tym większe, im więcej losów (papierów skarbowych) się kupi.
Obligacje loteryjne nie są polskim wymysłem. Od lat emituje je wiele rządów na całym świecie, m.in. brytyjski, szwedzki, japoński, a nawet indyjski. W Wielkiej Brytanii obligacyjne premiowe pojawiły się w 1694 r.
Dostępna w czerwcu premiowa obligacja skarbowa (POS) ma nominał 100 zł. Z 10-groszową zniżką mogą ją kupić, w drodze zamiany, posiadacze zapadających wtedy innych papierów dłużnych. Sprzedaż będzie trwać cały miesiąc.
Oprocentowanie jest stałe i wynosi 1,5 proc. w skali roku. Czas trwania to 10 miesięcy. Zatem odsetki zostaną wypłacone nabywcom w kwietniu 2019 r.
Wcześniej, bo 20 marca 2019 r., odbędzie się losowanie nagród. Zorganizuje je agent emisji, którym standardowo jest PKO BP.
Oszczędzający może wycofać się z inwestycji przed czasem. Zapłaci wtedy 40 groszy od naliczonych od każdej obligacji odsetek. W takiej sytuacji utraci również prawo do udziału w losowaniu nagród.
Ewentualną wygraną fiskus pomniejszy o podatek Belki (19 proc.). Nie pobierze natomiast podatku od gier hazardowych.
Wysokość premii w obligacjach loteryjnych
Ile można wygrać w loterii obligacyjnej Ministerstwa Finansów? To zależy od zainteresowania ze strony kupujących, czyli wielkości sprzedaży. Minimalna liczba premii, jaka zostanie rozlosowana, to 1111, z czego:
- 1 premia o wartości 10.000 zł,
- 10 po 1.000 zł,
- 100 po 100 zł,
- 1000 po 10 zł.
Ostateczna liczba bonusów zostanie ustalona po zakończeniu sprzedaży. Został określony wzór, na podstawie którego można wyliczyć finalną pulę nagród. Generalnie rośnie ona o 1111 sztuk z każdymi kolejnymi 10 mln zł wydanymi na zakup obligacji loteryjnych.
Przykład. Jeśli wielkość sprzedaży wyniesie mniej niż 20 mln zł, liczba premii będzie równa tej minimalnej (1111). W przypadku sprzedaży na poziomie 20-30 mln zł, liczba bonusów w danym przedziale podwoi się, czyli w sumie wyniesie 2222 (2 po 10.000 zł, 20 po 1.000 zł, 200 po 100 zł i 2000 po 10 zł).
Obligacje premiowe – czy to się opłaca?
Czy obligacje premiowe to opłacalna inwestycja? Patrząc na wielkość kuponu (1,5 proc. brutto) i prognozowaną inflację – nie. Na rękę otrzymujemy bowiem 1,21 proc., tymczasem wg marcowej projekcji NBP ceny mają urosnąć w tym roku o 2,1 proc., a w przyszłym – o 2,7 proc.
Jednak pewna część oszczędzających i tak się na nie skusi. Przemawia za tym zainteresowanie papierami trzymiesięcznymi, które również dają zarobić 1,5 proc. minus podatek (1,21 proc. netto). W ubiegłym roku popyt na tego typu obligacje wyniósł 650 mln zł, czyli stanowił 1/10 wartości sprzedaży wszystkich papierów skarbowych w 2017 r. Trzeba przy tym dodać, że OTS-y pojawiły się w ofercie dopiero w październiku.
W przypadku obligacji premiowych termin wykupu wynosi 10 miesięcy. Nie za krótko, nie za długo. Przez ten czas nie trzeba się głowić, gdzie bezpiecznie ulokować oszczędności. Wiele osób nie ma czasu albo chęci na szukanie dobrze oprocentowanych lokat czy kont oszczędnościowych i przerzucanie wolnych środków z banku do banku.
Kolejny argument za tym, że zainteresowanie nowymi papierami skarbowymi będzie duże, to inflacja. Od początku tego roku utrzymuje się ona na względnie niskim poziomie (1,5 proc.).
Z pewnością stali nabywcy kupią obligacje loteryjne z ciekawości. U innych, którzy regularnie pożyczają rządowi, uaktywni się zamiłowanie do hazardu.
Natomiast trudno spodziewać się, by nowe obligacje skusiły sporo osób, które do tej pory nie oszczędzały w ten sposób. Na to potrzeba czasu i intensywnej kampanii reklamowej.
Maciej Kusznierewicz
Dodaj komentarz