Wywołane epidemią SARS-CoV-2 ograniczenia w życiu społecznym i gospodarczym doprowadziły do mocnego spowolnienia w consumer finance. W ostatnich tygodniach liczba wniosków o pożyczki pozabankowe i kredyty gotówkowe spadła o połowę.
BIK opublikował dane, które pokazują skalę spadku zainteresowania pożyczkami pozabankowymi i kredytami gotówkowymi w ostatnich tygodniach. Od momentu wprowadzenia obostrzeń w życiu społecznym i gospodarczym liczba zapytań składanych przez firmy pożyczkowe i banki do bazy BIK spadła o połowę.
Nawet święta nie pomogły segmentowi consumer finance
Trendu nie odwróciła nawet Wielkanoc. W przedświątecznym tygodniu (6-12 kwietnia) firmy pożyczkowe wystosowały do BIK-u o prawie 65 proc. mniej zapytań w porównaniu do tego samego okresu sprzed roku. W przypadku banków spadek wyniósł przeszło 56 proc.
Wyraźnie mniejsza liczba wniosków utrzymuje się od połowy marca. Co prawda głębszy spadek szybciej dotknął banki, ale w większych tarapatach znalazły się firmy pożyczkowe. Dlaczego?
Te pierwsze mają zróżnicowane źródła przychodów. Mogą też taniej zdobywać kapitał, np. oferując kiepsko oprocentowane lokaty.
Natomiast instytucje niebankowe posiłkują się głównie pieniędzmi swoich właścicieli, kredytami inwestycyjnymi, emisją akcji oraz obligacji korporacyjnych, na które w Polsce po aferze GetBacku nie ma dużego popytu.
Organizacje zrzeszające podmioty pożyczkowe twierdzą, że obniżone na rok limity kosztów pozaodsetkowych pożyczek i kredytów zmuszą wiele instytucji do zakończenia działalności. Po prostu nie będą w stanie utrzymać się przy mocno ograniczonych przychodach i ponoszonym ryzyku.
Mniejszy popyt na pożyczki pozabankowe i kredyty gotówkowe
Na drastyczne spowolnienie rynku consumer finance wpłynęły czynniki podażowo-popytowe. Z powodu nieczynnych sklepów i obostrzeń w przemieszczaniu się klienci mają mniejsze możliwości zakupowe. Mniej bodźców to mniej pokus, by kupić coś, co nie jest niezbędne czy nawet potrzebne.
Zamknięcie odgórnym nakazem firm usługowych i zawieszenie działalności przez wiele zakładów produkcyjnych rodzi obawy o obniżkę zarobków lub nawet utratę pracy. Mikroprzedsiębiorcom i freelancerom trudniej pozyskiwać zlecenia.
To wszystko sprawiło, że konsumenci przewartościowują swoje potrzeby. Być może niektórzy zaczęli oszczędzać.
Znaczenie ma też mniejsza dostępność placówek kredytowych. Oddziały banków są otwarte krócej lub nieczynne do odwołania. To samo stało się z punktami kredytowymi. Część firm pożyczkowych zawiesiła obsługę domową.
Zintensyfikowanie sprzedaży przez internet, np. przez sklepy z elektroniką, odzieżą i obuwiem, okazało się więc niewystarczające. Swoje zrobiło zamykanie marketów budowlanych na weekend. Zamarła branża turystyczna.
Maciej Kusznierewicz
Dodaj komentarz