Inwestowanie w samochody zabytkowe i klasyczne może przynieść trzycyfrowe stopy zwrotu. Przy czym trzeba się liczyć z zamrożeniem kapitału na co najmniej kilka lat. Oprócz wiedzy o motoryzacji i znajomości rynku wypracowaniu dobrego wyniku sprzyja pasja do aut. Choć niektóre pojazdy można kupować niemalże w ciemno.
Potencjał inwestycyjny mają nie tylko dobrze znane rozwiązania jak akcje, obligacje, waluty, złoto czy nieruchomości. Pieniądze można też pomnażać, lokując je w starszych (choć nie tylko) autach.
Za sprawą pandemii, która wywindowała wyceny tradycyjnych aktywów, inwestowanie w samochody zabytkowe stało się bardziej popularne. Wartość światowego rynku ocenia się na 30 mld dol. Są to szacunki obejmujące jedynie ujawnione transakcje.
Inwestowanie w samochody zabytkowe w dłuższym i krótszym terminie
Za zabytkowy uznaje się pojazd mający min. 25 lat, który nie jest w produkcji od co najmniej 15 lat. Powinien też figurować w rejestrze dóbr kultury.
Wg różnych źródeł i w zależności od przyjętych założeń (modele, marki) na klasykach można zarobić nawet 200-400 proc. Jednak tak imponująca stopa zwrotu rozłożona jest na dłuższy, obejmujący dekadę, okres. Inwestowanie w samochody zabytkowe, jak każdą inwestycję alternatywną, należy bowiem postrzegać długoterminowo. Zalecany minimalny horyzont to 5-7 lat.
Aczkolwiek w krótszym terminie również możliwe jest osiągnięcie imponujących wyników. Z tym że wymaga to większego doświadczenia i wiedzy o tym, co jest pożądane na rynku, oraz sprzyjających okoliczności.
– Mieliśmy przypadki, że nabywcy z przyczyn losowych po kilku miesiącach od nabycia mercedesów, tzw. beczek, ponownie wystawiali je na aukcje. Sprzedawali je z przebiciem 30-40 procent – mówi w „Pulsie Biznesu” Przemysław Grygiencze, dyrektor operacyjny w domu aukcyjnym Ardor (jedynym w Polsce zajmującym się sprzedażą aut).
Wg amerykańskich danych połowa inwestycji w zabytkowe samochody w ciągu dwóch lat przynosi dodatnie stopy zwrotu. Po wydłużeniu okresu trwania inwestycji do siedmiu lat pewność zarobku rośnie do 95 proc.
Czynniki determinujące wzrost ceny auta zabytkowego
Co decyduje, że wartość klasyka rośnie? Dlaczego jesteśmy skłonni zapłacić za nie więcej niż za auto z salonu? Oto najważniejsze czynniki wpływające na cenę samochodu zabytkowego.
Unikatowość
Im mniej wyprodukowanych sztuk, tym te zachowane są droższe. Za najdroższe wylicytowane auto uchodzi Mercedes SLR z 1955 r. W maju ub. r. zapłacono za niego 135 mln euro (143 mln dol.). To jeden z dwóch wyprodukowanych pojazdów tego modelu. Drugi stoi w muzeum Mercedesa w Stuttgarcie.
W Polsce rekordzistą jest porsche. W 2022 r. nabywca zapłacił za nie na aukcji ok. 0,5 mln zł.
– Jeżeli powstało niewiele egzemplarzy i mają one mocne jednostki napędowe, możemy być pewni, że prędzej czy później na takim pojeździe zarobimy – uważa Piotr Życzyński, kolekcjoner, doradca i współwłaściciel magazynu „ClassicAuto”.
Atrakcyjność wizualna i techniczna
Chodzi m.in. o design (wg koncepcji znanego projektanta), konstrukcję i moc silnika. Wzmożone zainteresowania kolekcjonerów budzą również nietypowe rozwiązania, np. silnik z tyłu jak w Ferrari Testarossa.
Prestiż marki sprzyja cenie
Niektóre marki są jak waluta i obraca się nimi łatwiej niż innymi. Za dobre pieniądze znajdą nabywców zawsze i wszędzie. Na arenie międzynarodowej to porsche i ferrari.
W Polsce najbardziej opłacalne jest inwestowanie w samochody zabytkowe ze stajni mercedesa, bmw oraz jaguara. To one cieszą się największym zainteresowaniem wśród rodzimych kolekcjonerów.
– Praktycznie każdy model ferrari może być perspektywiczną inwestycją. W ostatnim czasie każdy z naszych klientów, który odbierał u nas auto tej marki, był w stanie sprzedać je z zyskiem – mówi Jakub Pietrzak, właściciel salonu aut luksusowych. – Od lat 60. żaden limitowany model ferrari nigdy nie stracił na wartości – dodaje.
Historia pojazdu
Pozytywnie na wartość wpływa to, że właścicielem danego auta był ktoś znany (np. założyciel marki, przywódca, wybitny aktor), albo pojazd występował w znanym filmie lub uczestniczył w słynnym wydarzeniu. Trzeba danemu modelowi dać szansę, żeby nabrał swojej historii. Siłą rzeczy inwestowanie w samochody zabytkowe wymusza przyjęcie dłuższego horyzontu czasowego.
– Jedna rola w filmie może zmienić postrzeganie danego modelu. Samochód, który uważany jest za mało męski, stanie się hitem – mówi Pietrzak.
Moda na inwestowanie w samochody zabytkowe
Inwestowanie w samochody zabytkowe nie jest jednowymiarowe. Moda różni się w zależności od kraju.
Przykładowo Włosi, poza maszynami rodzimej produkcji, bardzo interesują się Mitsubishi Lancer Evolution oraz Subaru Imprezą STI. Natomiast Czesi kolekcjonują tatry. W Polsce po autach z okresu PRL-u znów modne są samochody z lat 90.
– Jednak istnieją samochody, na które popyt jest zawsze. Należą do nich porsche i mercedesy. W przypadku aut przedwojennych są to pojazdy z nadwoziem roadster i sportowym akcentem. W przypadku lat 60. i 70. najlepiej wspomina się samochody włoskie – zdradza Życzyński.
Zmiany w prawie
Zainteresowanie klasykami z tradycyjnymi silnikami napędzają kolejne wymagania dotyczące emisji zanieczyszczeń i hałasu.
– Jesteśmy tak bardzo przywiązani do spalinowej motoryzacji, że każda wzmianka o tym, że musimy ograniczać normy spalin czy produkować coraz cichsze pojazdy, napędza ruch w tym segmencie – mówi Pietrzak. – Dotyczy to zarówno klasyków, jak i nowych aut – dodaje.
Emocje a inwestowanie w samochody zabytkowe
Inwestowanie w samochody zabytkowe w dużej opiera się także na emocjach, które odnoszą się zarówno do cech fizycznych pojazdu, jak i jego historii oraz samej marki. Chodzi nie tylko o marzenia i wspomnienia z dzieciństwa (plakaty z superautami).
Posiadanie limitowanego egzemplarza daje satysfakcję. Jest też źródłem przyjemności płynącej np. z przejażdżki czy słuchania… warkotu silnika.
– To emocje pozwalają nam stwierdzić, który samochód jest tym wyjątkowym. Zazwyczaj one sprawiają, że ktoś jest skłonny zapłacić za dany samochód więcej niż za inny – twierdzi Pietrzak.
Eksperci są zgodni, że w uzyskiwaniu dużych stóp zwrotu pasja do klasyków jest równie ważna jak wiedza o motoryzacji. To wszystko sprawia, że emocje są jedną z sił napędzających inwestowanie w samochody zabytkowe.
Maciej Kusznierewicz
Dodaj komentarz