Mizerne oprocentowanie lokat i ich ujemna rentowność jest wynikiem odpowiednio niskich stóp procentowych i rosnącej inflacji. Jednak przynajmniej do wyborów parlamentarnych to się nie zmieni.
Od marca 2015 w Polsce obowiązują najniższe w historii stopy procentowe NBP. Ich poziom przekłada się na mizerne oprocentowanie lokat i kont oszczędnościowych. Mimo rosnącej czwarty miesiąc z rzędu inflacji, nie ma co liczyć na zwiększenie kosztu pieniądza, a tym samym wzrost rentowności depozytów trzymanych w bankach.
Tak będzie przynajmniej do jesieni, gdy odbędą się wybory parlamentarne. Ich wynik zdeterminuje politykę RPP. Ciało to wyznacza w Polsce poziom stóp procentowych.
Oprocentowanie lokat niezmiennie niskie, a inflacja rośnie
Wedle szybkiego odczytu GUS-u inflacja roczna w maju wyniosła 2,3 proc. To najwyższa wartość od 18 miesięcy. Z miesiąca na miesiąc wzrost cen przyspiesza. Maj był piątym kolejnym miesiącem, gdy wskaźnik CPI w ujęciu rocznym okazał się wyższy niż miesiąc wcześniej (od 0,7 proc. w styczniu do 2,3 proc. w maju). Ostatni raz dłuższa taka seria zdarzyła się między sierpniem 2016 i lutym 2017.
Eksperci twierdzą, że to nie koniec. W najbliższych miesiącach inflacja będzie dalej rosnąć i osiągnąć pułap 3 proc., a nawet więcej. Tymczasem aktualna prognoza NBP na ten rok to 1,7 proc., natomiast w 2020 r. ma to być już 2,7 proc..
Im wyższa dynamika wzrostu cen, tym gorzej dla posiadaczy oszczędności. Po prostu są one coraz mniej warte, coraz mniej można za nie kupić. Od dwóch lat rentowność lokat (oprocentowanie nominalne pomniejszone o podatek i inflację) jest ujemna. Po chwilowym wzroście stawek, będącym skutkiem kłopotów Getin Banku i Idea Banku, sytuacja na rynku depozytów wróciła do normy. W efekcie ten rok zapowiada się podobnie. Statystyczna lokata przyniesie realną stratę.
Stopy procentowe zakładnikami rządu
Co na to decydenci? Prezes NBP Adam Glapiński już kilka tygodni temu stwierdził, że jeśli nie wydarzy się nic złego w gospodarce (mocne spowolnienie tempa PKB, wzrost bezrobocia), stopy procentowe nie zmienią się do 2022 r. Wtedy kończy się kadencja obecnej RPP. Zdaniem szefa banku centralnego zwyżki cen są spowodowane drożejącą żywnością i energią. To czynniki zewnętrzne, na które Polska nie ma wpływu.
Jednak wydaje się, że wzrost cen spowodowany jest polityką gospodarczą rządu, czyli głównie już realizowanymi i zapowiadanymi transferami socjalnymi. Tę tezę potwierdza wzrost inflacji bazowej, czyli nieuwzględniającej żywności i energii.
Tak się składa, że drugim obok dbania o stabilność cen nadrzędnym celem RPP jest wspieranie polityki gospodarczej rządu. To właśnie sejm, senat i prezydent wybierają członków gremium decydującego o poziomie stóp. Na początku 2016 r. PiS obsadził w nim osiem na dziewięć osób. Zatem do czasu jesiennych wyborów parlamentarnych Radzie może zależeć na utrzymywaniu niskich stóp, by wspierać poczynania rządu.
Z jednej strony niskie stopy procentowe to mizerne oprocentowanie lokat, ale z drugiej – tanie kredyty. Koszt pieniądza istotnie wpływa na polityką inwestycyjną firm, czyli jest mocno skorelowany z tempem rozwoju gospodarczego, poziomem zarobków itp.
Polityka RPP po wyborach – scenariusze
Co będzie dalej? To zależy od wyników głosowania na posłów i senatorów. Zdaniem niektórych ekonomistów w przypadku zwycięstwa Koalicji Obywatelskiej RPP może zacząć bardziej skłaniać się ku podwyżce stóp – nie tylko w deklaracjach, ale i praktyce.
Jeśli w wyborach znów najlepszy okaże się PiS, dotychczasowy scenariusz będzie realizowany. Wtedy stopy procentowe się nie zmienią, a lokaty dalej będą przynosić realne straty, czyli będą przegrywać z inflacją. Zdaniem dużej większości analityków ankietowanych przez PAP koszt pieniądza pozostanie na obecnym poziomie do końca 2020 r.
Maciej Kusznierewicz
Dodaj komentarz