Do 2022 r. posiadacze zaskórniaków nie mają co liczyć na wzrost mizernego dziś oprocentowania lokat. Jednak z odsieczą może przyjść im główny wróg, czyli inflacja. Ta – zdaniem NBP i części ekonomistów – obniży się do poziomu, który przestanie zagrażać sile nabywczej oszczędności.
Oprocentowanie lokat w bankach spada z miesiąca na miesiąc. Jeszcze przed wiosenną serią cięć stóp procentowych osiągnęło ono historyczne wówczas minimum 1,2 proc. w skali roku. Jednak trzy ruchy RPP sprowadziły je jeszcze niżej – do poziomu poniżej 0,5 proc.
Oprocentowanie lokat maleje i nieprędko wzrośnie
Wedle ostatnich danych NBP statystyczny depozyt terminowy przynosi 0,44 proc. brutto odsetek (0,36 proc. po podatku), a bieżący – 0,31 proc. (0,25 proc. na rękę). Na lokacie rocznej banki proponują średnio 0,26 proc. (0,21 proc. netto).
Oczywiście wciąż jest to dodatnia stopa zwrotu. Lecz po uwzględnieniu inflacji zamienia się ona w wartość ujemną. Innymi słowy: mimo dopisania odsetek oszczędności są warte mniej niż przed wpłaceniem ich na lokatę czy konto. Oznacza to, że po zakończeniu depozytu za tę samą kwotę kupimy mniej niż w momencie jego zakładania.
Mimo krytycznych opinii o zbyt niskich stopach procentowych nie zanosi się na ich podniesienie przynajmniej do końca 2021 r. Słychać głosy, że Rada Polityki Pieniężnej utrzyma koszt pieniądza na obecnym poziomie (0,1 proc.) do końca swojej bieżącej kadencji, czyli połowy 2022 r.
Jaka będzie inflacja w 2021?
Zatem masowych podwyżek oprocentowania lokat również nie należy się spodziewać. Ale jest nadzieja. Oszczędzający mogą pokładać ją w inflacji, która wedle NBP i wielu analityków ma przyszłym roku mocno się obniżyć.
Wedle GUS obecnie wynosi ona 3 proc. Średnia za siedem miesięcy tego roku to 3,7 proc. (podbijają ją wysokie odczyty z zimy). Wg prognoz banku centralnego w całym 2020 r. ma sięgnąć 3,3 proc., ale w przyszłym roku średnia obniży się do 1,5 proc. (czyli w niektórych miesiącach 2021 r., zwłaszcza w jego I kwartale, tempo wzrostu cen będzie jeszcze niższe).
Już pod koniec bieżącego roku wskaźnik CPI ma spaść poniżej celu inflacyjnego NBP, czyli 2,5 proc. Takiego zdania są nie tylko ekonomiści z banku centralnego. Za takim scenariuszem opowiadają się m.in. Łukasz Tarnawa z Banku Ochrony Środowiska czy Jakub Olipra z Credit Agricole. Zdaniem Piotra Kalisza z Citi Handlowego na początku 2021 r. inflacja zmniejszy się nawet do 1 proc.
Ale nie brakuje głosów przeciwnych, czyli że w przyszłym roku dobra nadal będą znacząco drożeć. Tak twierdzą np. Janusz Jankowiak z Polskiej Rady Biznesu, prof. Dariusz Filar z Uniwersytetu Gdańskiego czy prof. Witold Orłowski z PwC.
Inflacja może się obniżyć, ale nie musi
Oto argumenty za każdym z tych scenariuszy.
Czynniki dezinflacyjne i proinflacyjne w Polsce
Niska inflacja w 2021 | Podwyższona inflacja w 2021 |
Mniejsza dynamika cen żywności (lepsze zbiory płodów rolnych +efekt wysokiej bazy) | Wzrost cen regulowanych administracyjnie (np. śmieci, woda, kanalizacja) |
Spadek popytu spowodowany większym bezrobociem (koniec programów pomocowych, w tym dodatku solidarnościowego) i skłonnością do oszczędzania oraz zaspokojeniem popytu odroczonego z powodu lockdownu | Wejście w życie opłaty mocowej |
Mniejsza presja płacowa – niższa dynamika wzrostu płac spowodowana trudniejszą sytuacją na rynku pracy | Wzrost płacy minimalnej |
Wygaszanie efektów odmrożenia, czyli przerzucania na klientów kosztów zwiększonych wymogów sanitarnych | Podatek cukrowy (od słodkich napojów) |
Podatek od plastiku | |
Podatek handlowy (sklepy wielkopowierzchniowe) |
Opracowanie: ObiektywneFinanse.pl
Jeśli czynniki dezinflacyjne wezmą górę i sprawdzi się prognoza NBP, będzie to bardzo dobra informacja dla oszczędzających. Dlaczego?
Mimo mizernego oprocentowania depozytów łatwiej będzie im ochronić pieniądze przed spadkiem siły nabywczej. Przy CPI na poziomie 1,5 proc. próg opłacalności wynosi 1,85 proc. Na rynku znajdziemy depozyty ze stawką 2,5-3 proc., co po odliczeniu podatku daje 2,02-2,43 proc. Sprawdź najlepsze lokaty i ranking kont oszczędnościowych.
Maciej Kusznierewicz
Ten podatek to jest chyba tylko po to, aby poznamykać nasze firmy :/
Który? Od wielkich sklepów korporacyjnych? To faktycznie lepiej pozamykać te molochy, które zabiły mały handel detaliczny w wielu miastach i wsiach.