Podmiot z lwem w logo to szósta instytucja, która umożliwia regulowanie należności telefonem w sposób zbliżeniowy. Wydaje się jednak, że ING niespecjalnie zależy na promowaniu nowej usługi, skoro już rozpoczął testy jej ulepszonej wersji. Stąd brak specjalnych zachęt dla klientów.
[more]
Grupa banków umożliwiających klientom dokonywanie płatności telefonem w technologii zbliżeniowej NFC powiększyła się do sześciu. Z początkiem grudnia do Raiffeisen Polbanku, mBanku, Getin Noble Banku, Eurobanku i Alior Banku dołączył ING Bank Śląski. Usługę tę świadczy we współpracy z Visą i Orange.
Bez włączania aplikacji
ING jest zatem drugą po mBanku instytucją, która zdecydowała się na mariaż z pomarańczowym operatorem na polu płatności NFC. Nowością jest jednak zintegrowanie modułu płatniczego Visy z aplikacją banku.
To sprawia, że klient chcący dokonać transakcji, musi tylko uruchomić antenę NFC i przystawić smartfon do terminala. Nie musi każdorazowo uruchamiać oprogramowania ani nawet odblokowywać sprzętu. Należność zostanie wygenerowana automatycznie. Przy kwotach powyżej 50 zł trzeba ją jeszcze zaakceptować PIN-em – tak samo, jak przy operacjach wykonywanych zwykłą kartą zbliżeniową.
Klient ING chcący płacić zbliżeniowo telefonem musi mieć:
-
smartfon z modułem NFC i systemem Android (w przyszłym roku także Windows Phone 8.1) zgodny z aplikacją NFC Pass – obecnie 14 modeli pozwala zapisać w nich tzw. bezpieczny element, czyli funkcję płatniczą (listę znajdziesz na stronie orange.pl w zakładce telefony z NFC Pass); trwają testy kolejnych dziewięciu,
-
kartę SIM NFC – wydawana w salonach Orange (funkcję karty płatniczej instaluje się poprzez bankowość mobilną; aktywacja możliwa także poprzez bankowość internetową i na infolinii),
-
abonament w Orange,
-
konto osobiste w ING (otwórz Konto z Lwem Direct),
-
aplikację NFC Pass (w nowych telefonach jest już zainstalowana fabrycznie), którą przed zamówieniem karty płatniczej należy uruchomić przynajmniej raz.
Opłaty:
-
wydanie/zainstalowanie karty Visa NFC – 0 zł (trzeba liczyć się z kosztami wymiany karty SIM u operatora; dotyczy to zwłaszcza obecnych klientów, którym nie kończy się abonament),
-
użytkowanie karty Visa NFC– 7 zł/mc (chyba że dokona się płatności bezgotówkowych na min. 200 zł), do końca 2014 r. bank zwalnia z opłaty,
-
korzystanie z aplikacji NFC Pass – 0 zł,
-
abonament za ROR – 0 zł (bezwarunkowo dla Konta z Lwem Direct)
Choć karta Visa NFC ma charakter wirtualny, można nią dokonać operacji gotówkowych – konkretnie wypłacić pieniądze z bankomatu. Dotyczy to jednak tylko maszyn własnych banku wyposażonych w odpowiedni moduł. Obecnie takich urządzeń jest 270.
Bez bonusów
Ci, którzy z okazji uruchomienia płatności mobilnych NFC w ING Banku Śląskim liczyli na jakieś bonusy, rozczarują się. Odmiennie do konkurentów instytucja zarządzana przez Małgorzatę Kołakowską nie przewiduje żadnych specjalnych zachęt.
Trudno bowiem za taką uznawać konkurs z szansą na wygranie zwrotu wydatków (max 1 tys. zł) opłaconych kartą Visa NFC do końca lutego 2015 r. By wziąć w nim udział, trzeba dokonać choć jednej transakcji telefonem i wymyślić hasło promujące płatności mobilne, a bank z nadesłanych prac wybierze sto, które nagrodzi.
Być może brak promocji wynika z faktu, że bank uczestniczy już w testach nowej technologii płatności mobilnych – HCE (Host Card Emulation). Rozwiązanie, które na skalę komercyjną wdrożył niedawno Bank Pekao, jest wygodniejsze dla użytkownika. Nie zmusza go bowiem do wymiany karty SIM ani wiązania się abonamentem z żadnym telekomem. W tym modelu dane karty płatniczej zapisywane są bowiem na serwerach banku.
Wdrożeniem standardu HCE zainteresowanych jest jeszcze osiem innych podmiotów. Z kolei nad udostępnieniem płatności mobilnych NFC zastanawia się Plus. Zatem niebawem ta opcja może pojawić się w Plus Banku.
Płatności mobilne NFC w Polsce
W Polsce pojawiły się pod koniec października 2012 r. w Raiffeisen Polbanku. Z czasem udostępniały je kolejne podmioty. Jednak do dziś nie jest to zbyt popularne rozwiązanie. Liczba aktywnych użytkowników to kilkanaście-kilkadziesiąt tysięcy osób.
Maciej Kusznierewicz
Dodaj komentarz