Ile lokat zakładamy przez internet, a ile w oddziałach? Wyższe oprocentowanie mają te pierwsze czy drugie? Kto wynegocjuje wyższe odsetki dla swoich oszczędności: klient indywidualny czy firmowy? Odpowiedzi na te pytania nie są tak oczywiste, jak mogłoby się zdawać.
Choć już zdecydowana większość (24,4 mln) dorosłych Polaków ma dostęp do konta poprzez internet, to regularnie z tego kanału kontaktu z bankiem korzysta niecała połowa (12,6 mln osób; dane ZBP). Średnio wykonuje ona w ten sposób sześć przelewów w miesiącu (dla porównania klient z sektora MSP zleca – trzy razy więcej). Paradoksalnie raczej nie zakłada w ten sposób lokat.
Depozyty najchętniej na krótki czas
Z opublikowanego przez KNF dokumentu wynika z nich, że 82 proc. depozytów zakładamy tradycyjnie, tj. podczas wizyty w oddziale. Tylko 18 proc. otwieramy elektronicznymi kanałami (internet, komórka, tablet), z czego 13 proc. przypada na gospodarstwa domowe, a tylko 5 proc. na przedsiębiorstwa.
Niemal połowę zasileń (42 proc. środków sektora niefinansowego, czyli gospodarstw domowych i firm) stanowią dokonane w placówkach wpłaty na ROR, konto oszczędnościowe i lokaty krótkoterminowe (do 1 miesiąca). W drugiej kolejności w punktach naziemnych zakładamy lokaty średnioterminowe (do 6 miesięcy).
Przez internet najchętniej otwieramy depozyty o średnim terminie zapadalności (w ten sposób ulokowaliśmy 7,8 proc. wszystkich środków), a najrzadziej – długoterminowe (1 proc. zdeponowanych pieniędzy). Zasadniczo obowiązuje zasada, że im dłuższa lokata, tym rzadziej zakłada się ją zdalnie.
Najwięcej środków kanałami elektronicznymi deponujemy w bankach samochodowych i korporacyjnych. Powody są dość oczywiste. Te pierwsze zwykle nie mają punktów stacjonarnych. Z kolei największe przedsiębiorstwa przeważnie wpłacają bardzo duże kwoty i na krótki czas. Dostarczanie tych pieniędzy w gotówce z wielu powodów jest niewygodne.
Gdzie lokaty zakładane przez internet są najmniej popularne? W dużych bankach uniwersalnych. W dodatku instytucje te, co raczej nie zaskakuje, oferują najniższe oprocentowanie produktów oszczędnościowych – tak otwieranych zdalnie, jak i tradycyjnie.
Metoda zakładania lokaty ma znaczenie
Informacje nadzoru wskazują też na wyższe oprocentowanie depozytów zakładanych w oddziałach. Widać to szczególnie na przykładzie produktów krótko- i średnioterminowych. Przeciętnie odsetki od lokat tradycyjnych są o 0,5-1 pkt proc. większe niż od lokat internetowych/mobilnych. W skrajnych przypadkach różnica sięga 2 pkt proc. – w tym samym banku!
Wspomniana różnica zaciera się wraz z wydłużaniem się okresu zapadalności. Część banków proponuje na produktach długoterminowych zakładanych w placówce wyższe odsetki niż na tych samych lokatach zakładanych zdalnie, a część – odwrotnie.
Z czego wynika ta rozbieżność w oprocentowaniu między kanałami dystrybucji? Tego autorzy dokumentu nie wyjaśniają.
Można się domyślać, że w ten sposób banki chcą przyciągnąć klientów do oddziałów, by tam namówić ich na kolejny produkt czy usługę, np. fundusze inwestycyjne, lokatę strukturyzowaną, polisę inwestycyjną, pożyczkę gotówkową, kartę kredytową, debet itd. Tymczasem osoby bankujące zdalnie bardzo dobrze wiedzą, czego chcą, świetnie orientują się w realiach rynkowych i potrafią bez skrupułów przenieść oszczędności tam, gdzie uzyskają wyższy procent.
Targuj się o oprocentowanie lokaty, bo warto
Ciekawe są też dane z Systemu Monitorowania Stóp Procentowych. Wedle nich klienci indywidualni potrafią wytargować wyższe stawki na lokatach negocjowanych niż kontrahenci firmowi. Ci pierwsi uzyskują odsetki wyższe nawet o 0,8 pkt proc. od WIBOR-u 3M, podczas gdy drudzy – co najwyższej o 0,4 pkt proc. wyższe.
Przy czym większość depozytów negocjowanych zakładają przedsiębiorstwa. Co druga tego typu lokata otwierana jest przez klienta biznesowego, który z reguły dysponuje kapitałem większym niż gospodarstwo domowe. Do osób prywatnych należy mniej niż 10 proc. lokat negocjowanych.
Maciej Kusznierewicz
Dodaj komentarz