Credit Agricole zamierza zagospodarować rynkową niszę i proponuje autorski plan długotrwałego oszczędzania. Nie przekazuje jednak środków do TFI, tylko sam nimi gospodaruje. Inwestycja zakłada pewny, lecz niewielki zysk. Czy warto więc w nią wchodzić?
[more]
Istnieją różne sposoby na pomnażanie oszczędności. Wedle danych NBP do najczęściej wybieranych spośród bezpiecznych form odkładania pieniędzy należą: lokaty bankowe (Polacy zgromadzili na nich 264,6 mld zł), konta oszczędnościowe i ROR-y (273,3 mld zł) oraz obligacje skarbowe (5,2 mld zł).
Żeby jednak oszczędzanie, nawet drobnych kwot, miało sens, czyli przyniosło konkretną sumą, musi być regularne. Tymczasem lokowanie nadwyżek finansowych w wymienione produkty wymaga samodyscypliny i pewnego trudu, czyli samodzielnego przelewania środków. Dla niektórych systematyczność w oszczędzaniu jest problemem. W takim układzie warto pomyśleć o planach/programach systematycznego oszczędzania (PSO).
Co to jest PSO?
To produkt oszczędnościowy, w ramach którego zobowiązujemy się do regularnych wpłat z góry ustalonej kwoty przez określony w umowie czas, np. co miesiąc lub kwartał 100 zł i tak przez 5,10 albo 15 lat. Ich zaletą jest motywowanie pod groźbą kary do stałego wpłacania pieniędzy. Wadą – utrata części kapitału w razie odstąpienia od umowy przed terminem albo brak prawa do zniżek (niektóre TFI zwracają część opłat za zarządzanie i dystrybucję, ale tylko po wypełnieniu kontraktu).
PSO najczęściej przybierają postać jednostek uczestnictwa funduszy inwestycyjnych albo polis inwestycyjnych, w ramach których część składki przeznaczana jest na świadczenie (ochronę ubezpieczeniową), a reszta – inwestowana w określony sposób (zwykle też w fundusze). Obecnie Polacy odłożyli w ten sposób przynajmniej 2,5 mld zł (dane firmy Analizy Online obejmują tylko 15 spośród 54 TFI).
Obok zakładów ubezpieczeniowych i TFI dystrybuowaniem PSO zajmują się również banki. Zwykle te ostatnie są jedynie pośrednikami. Oferowanie przez te instytucje własnych planów systematycznego oszczędzania należy do rzadkości.
Moja Rezerwa Finansowa w Credit Agricole
Do niedawna robił to Alior Bank (przeczytaj art. o koncie oszczędnościowo-emerytalnym Alior Banku), ale się z tego wycofał. Lukę postanowił właśnie zagospodarować Credit Agricole, który proponuje produkt o nazwie Moja Rezerwa Finansowa (MRF).
MRF jest programem z regularną składką o wartości min. 50 zł miesięcznie i wariancie czasowym od 0,5 roku do 6 lat. Oprocentowanie zgromadzonych w nim środków, które – w przeciwieństwie do funduszowych czy ubezpieczeniowych PSO – są gwarantowane przez BFG, opiera się o wskaźnik WIBOR 3M pomniejszony o 1,2 pkt proc. (obecnie daje to 1,5 proc.). W razie wyboru odpowiednio długiej, tj. minimum rocznej, wersji planu kupon zostanie powiększony o odsetki bonusowe (maksymalnie o 3,1 pkt proc. dla najdłuższej odmiany MRF). Kapitalizacja odbywa się co miesiąc.
Po zakończeniu planu i zebraniu min. 1 tys. zł plan przekształci się w trzymiesięczną lokatę ze stawką zgodną z obowiązującym wówczas tabelą oprocentowania dla 90-dniowych depozytów.
Produkt ten posiada przydatny mechanizm. Otóż może być automatycznie zasilany ustaloną kwotą poprzez zlecenie stałe z ROR-u. Raz na 12 miesięcy klientowi przysługuje jednorazowa dyspensa od wpłat. Jeśli zechce on wycofać pieniądze przed umowną datą, może to zrobić. Co wtedy?
– Pierwsza taka operacja w miesiącu kalendarzowym nie kosztuje nic, każda kolejna – 10 zł. W takim przypadku klient utraci też prawo do bonusowych odsetek – tłumaczy Olga Wieszczek z Credit Agricole. Natomiast zerwanie lokaty nie będzie karane utratą zysku.
Gra warta świeczki?
Idea produktu jest słuszna, ale oferta – raczej kiepska. Co prawda analitycy zapowiadają wzrost stóp procentowych i stawki międzybankowej, ale ma to nastąpić najwcześniej w okolicach przyszłorocznych wakacji. Niektórzy ekonomiści przewidują, że odbicie przyjdzie dopiero pod koniec przyszłego roku. Tymczasem, jak wyliczył Open Finance, średnie oprocentowanie rocznych lokat wynosi obecnie 2,5 proc., czyli 40 proc. więcej niż przynosi obecnie MRF.
Ponad dwa razy więcej niż na produkcie Credit Agricole można też dostać w ramach kont oszczędnościowych oferowanych przez kilka instytucji (ranking kont oszczędnościowych w sierpniu 2013). – Znacznie bardziej opłacalnym rozwiązaniem może się więc okazać ustalenie tradycyjnego zlecenia stałego, które będzie przekazywać środki z ROR-u na wybrany rachunek oszczędnościowy – zauważa Michał Sadrak z Open Finance.
Jeśli brakuje nam motywacji do systematycznego odkładania, ale oczekujemy większych zysków, możemy spróbować podobnego do MRF rozwiązania stworzonego przez BGŻ Optima. Nazywa się ono Optima Saver.
W założeniach jest to regularnie zasilane ustaloną przez klienta, jednak nie mniejszą niż 100 zł, kwotą konto oszczędnościowe, którego oprocentowanie do 30 października br. wynosi 3,5 proc. Bank nie określa, jak długo musimy wpłacać pieniądze na ten rachunek. Wypłata środków spowoduje zredukowanie kuponu do 1,0 proc. za miesiąc, w którym nastąpił transfer wychodzący (w kolejnym wróci do normalnego poziomu). Tym samym będzie skutkować brak wpływu zadeklarowanej sumy.
Maciej Kusznierewicz
Dodaj komentarz